![]() Przywódca: Haven Zastępca Yvette ![]() Przywódca: Lishia Zastępca Dark Souls ![]() Przywódca: Kamirah (okres próbny) Zastępca Brak |
Najbliższy miesiąc zapowiada się umiarkowany oraz spokojny. Temperatura nie przekroczy 23 stopni Celsjusza, nie spadnie też poniżej 18. Lekki, delikatny wiatr napłynie z zachodu, zaś opady deszczu będą przelotne i śladowe. |
Zapadła cisza. Mrok przebijał jedynie blask księżyca oraz dźwięk koników polnych. Wypuścił ze świstem powietrze z nosa. Być może one nie należały do klanu przyszłej padliny. Postanowił nie zwlekać i rozwiać wszelakie wątpliwości zapewne obu stron.
- W takim razie nie zwlekajmy. - zabrzmiało to dziwnie, jakby początkowo zmienił temat rozmowy - Do jakiego klanu należycie?
Offline
- Taka już jestem. - Padła krótka odpowiedź ze strony Snorri. - A tak w ogóle co mnie ominęło i w jakie tarapaty wpadł nasz klan? Zwą mnie Snorri - odpowiedziała raptorzycy. Wtedy w polu widzenia ukazał się kolejny dinozaur. Był on trochę podobny do jej nowej towarzyszki, ale wyróżniał się dwoma wyrostkami na łbie, był on również większy od niej. W odpowiedzi mruknęła coś tylko przeciągle, wszystko co miała do powiedzenia rzekła Shahiid.
Offline
Shahiid przekrzywiła łeb i uśmiechnęła się przychylnie, szczerząc zęby.
- Nie wytrzymałabym długo z tymi dziwakami z klanu natury… Albo są roztrzepani, albo mają nie po kolei w głowie.. inni szukają taniej rozrywki. Z kolei ci z wody są strasznie aroganccy, zbyt aroganccy i zaczepni jak na mój gust. Nie, nie, my pochodzimy z klanu ognia. Cywilizacja, takt, te sprawy.
Zamruczała cicho porozumiewając się ze Snorri, po czym ponownie zwróciła uwagę na nowego towarzysza. Och, gdyby okazało się, że jest jakimś partnerem, czy czort wie czym innym tych z klanu wody.. Nie miała zbytniej ochoty ich na razie spotykać, dzień był zbyt piękny.
- Jestem Shahiid - zwróciła się ponownie do nowej znajomej.
Ostatnio edytowany przez Shahiid (2014-04-09 19:11:22)
Offline
Skrzywił się widocznie niezadowolony. Najwidoczniej nie był tutaj mile widziany. Wszystko co mówiły ów samice kierowały do siebie... zagorzałe przyjaciółki, czy może partnerki? W każdym razie, siedząc tu przynajmniej poznał ich imiona. One nadal nie wiedziały o nim zupełnie nic.
- Może lepiej będzie, wyskubane gołębie, gdy pozostawię was same. - syknął coś patrząc nań z pode łba, po czym podniósł się i zniknął gdzieś w czeluściach lasu.
Offline
- Mi też było miło ciebie poznać – rzuciła z przekąsem, widząc dinozaura czmychającego gdzieś w połowie ich rozmowy. Cóż za brak szacunku. Stwór nawet nie raczył się przedstawić. Shahiid uznała, że będzie musiała odczekać na inną szanse poznania owego osobnika, o którym nie wiedziała jeszcze co myśleć. Jak zwykle, była po prostu zaciekawiona, ciągnęło ją do nowych znajomości.
Odwróciła się do Snorri, podejmując przerwany temat.
- Wracając, wiem zaledwie tyle: poznałam naszą przywódczynię w dość nieprzyjemnym stanie, była po widocznej potyczce. Niedługo potem napotkałyśmy dwa dinozaury z klanu wody, podobno tych „spokojnych”. Jak widać cicha woda brzegi rwie.. Bo owa para szukała zaczepki, sprowokowała Kamirę do walki, no a ja nie miałam serca zostawić jej samej sobie.. No, i skończyłyśmy z kompletem obrażeń. Moje na szczęście już się zagoiły, nie mam jednak pojęcia jak ma się przywódczyni, od dłuższego czasu jej nie widziałam.. A jej rany wyglądały na dużo poważniejsze od moich. Jeśli pytasz czemu oni w ogóle za nią podążali.. Cóż, wiem tyle, co ty. Kamirah nie zdradziła mi szczegółów ich wcześniejszego starcia.
Raptorzyca ułożyła łeb na listowiu, wzdychając ciężko.
-Martwię się, jest w gorącej wodzie kąpana, mam nadzieję, że nie wplątała się w kolejne mordobicie…
Offline
Zirytowanym wzrokiem odprowadziła obcego osobnika spojrzeniem. Czyżby nie słyszał wcześniejszej odpowiedzi Shahiid?
- Ciekawe rzeczy się działy, chociaż nie żałuję, że mnie to wszystko ominęło. Co do Kamirah... Jeśli się o nią martwisz możemy jej kiedyś poszukać.
Offline
Wkroczył mozolnie z powrotem do lasu w którym szybciej byli członkowie klanu ognia. Zaczął kluczyć między drzewami starając się ich znaleźć.
Offline
Mknąc przez las dostrzegł olbrzymiego tyranozaurusa. Nie zniechęcony wdrapał się na drzewo, a po wyczekaniu dobrego momentu wskoczył na grzbiet gada.
- Chętnie skuszę się na taki darmowy oraz ekonomiczny sposób transportu. Dalej paziu, gnaj w stronę słońca! - przycupnął sycząc.
Offline
Usłyszała głośne kroki i cichy syk z oddali. Czyżby ten raptor jeszcze sobie nie poszedł i jaki olbrzym prócz niego krążył po lesie? Podniosła swe cielsko i ruszyła w stronę źródła hałasu mrucząc coś pod nosem. Zza drzew zauważyła sylwetkę dużego tyranozaura, a na jego grzbiecie siedział raptor, który dopiero co walnął na Snorri i Shahiid foszka, i poszedł sobie. Drapieżnik był chyba z klanu wody, więc był to ten, który poturbował wcześniej jej klan... I nagle nie wiedząc co jej odbiło zaszarżowała na tyranozaura, rogiem na nosie celując w jego łapy. Raniła dinozaura w prawą łapą, zadzierając ostry wyrostek w górę, tworząc rozległą ranę.
Offline
Shahiid powędrowała powoli za swoją towarzyszką, zwabiona nowymi odgłosami.. Ciężkie kroki, nagle jeden głośniejszy i przytłumiona rozmowa, której szczegóły nie dotarły już do jej uszu.. Nie, trzeba to sprawdzić, nie lubiła być zaskakiwana.
Po chwili ujrzała Havena, na którego grzbiecie harcował wesoło poznany niedawno gad, a na odcinku dzielącym tą radosną dwójkę i ją znajdowała się już Snorri, przemierzając go w ślepej szarży. Widok ten wydał się jej tak niezwykły i kontrastujący ze zwykłym spokojem i rezygnacją samicy, że zamrugała kilka razy zanim uwierzyła, iż to, co widzi przed sobą dzieje się naprawdę.
Shahiid nie traciła czasu. Czmychnęła szybko w zarośla, mając nadzieję, iż nikt jej nie widział, i postanowiła zajść tyranozaura od tyłu; gdy ten skupi się na dwójce większych przeciwników, przestanie zwracać uwagę na taką wesz jak ona, co da jej szersze pole manewru i lepszy wgląd w sytuację - dopóki było to możliwe, wolała nie zbierać kolejnych ran.
Offline
Jonah, Snorri, Shahiid VS Haven
S: 10 vs W: 7 = 3, większe obrażenia zadawane.
Z: 8 vs Sz: 5 = 3, większa możliwość na uniknięcie ataku.
Sz: 8 vs Z: 4 = 4, większa możliwość na celny cios.
W: 10 vs S: 10 = 0, neutralne obrażenia otrzymywane.
(Wynik po = jest mój, Snorri i Shahiid)
Widząc atak Snorri, on sam postanowił nie zwlekać. Rozpiął soczyście niebieski kołnierz na szyi, przeciągle zasyczał, po czym zeskakując na przód tyranozaura cisnął jadem w jego oczy, oślepiając go. Szybko pobiegł bokiem omijając jego łapy oraz ogon.
Offline
Ryknął donośnie czując pieczenie w oczach, po czym złapał za róg tą tłustą krowę i sunął nią po ziemi, aby po chwili puścić i ta uderzyła w drzewo. Sam w szale zaczął miotać się po całym lesie niszcząc drzewa i wszelakie krzewy na swojej drodze.
Offline
Shahiid zjeżyła pióra na swym ciele, zapominając całkowicie o powziętym zamiarze. Widząc atak na jej towarzyszkę, wystrzeliła z zarośli, i będąc już tuż za tyranozaurem, skoczyła gibko w górę, wysuwając szpony na stopach, i zatapiając je gdzieś w łydce Havena. Poczuła jak ciało i mięsień ustępuje pod jej impetem, i nie dbając o rozległość obrażeń jakie mu zadała, spróbowała uwolnić się spomiędzy nóg gada i szybko czmychnąć z powrotem w krzewy.
Offline
Sam postanowił nie tworzyć nowych ran, lecz dodać bólu tym będącym. Jego jad nie truł, lecz powodował dwudziestokrotnie razy większy ból niżeli gaz pieprzowy, jeżeli został wystrzelony w odpowiednie miejsce. Tak więc cisnął nim wprost w tworzone przez samice rany, a mięso zdawało się być wręcz wyżerane przez substancje.
Offline
Zacisnął mocno zęby, burcząc, jednakże nie mógł ani zaatakować mocniej, ani odpuścić i odejść. Nadal był oślepiony, więc niezdarnie cofając się w tył nadepnął na mierzącą nieco ponad metr raptorzycę. Gdyby nie porządne machnięcie ogonem, którym zdzielił Jonaha tak, iż ten wręcz odleciał na skałę, sam Haven upadł by i zmiażdżył samicę z klanu ognia.
Offline