![]() Przywódca: Haven Zastępca Yvette ![]() Przywódca: Lishia Zastępca Dark Souls ![]() Przywódca: Kamirah (okres próbny) Zastępca Brak |
Najbliższy miesiąc zapowiada się umiarkowany oraz spokojny. Temperatura nie przekroczy 23 stopni Celsjusza, nie spadnie też poniżej 18. Lekki, delikatny wiatr napłynie z zachodu, zaś opady deszczu będą przelotne i śladowe. |
Kolejna rana ją zirytowała. Tylna łapa przeciwniczki znalazła się tuż po nosem Yve, która atakując jej bok była pochylona. Błyskawicznie zacisnęła na niej szczęki i zaczęła się szarpać, by jak najbardziej poranić ścięgna samicy.
Będąc pewna, że noga jest wystarczająco poraniona, by Shahiid miała trudność z poruszaniem się, odskoczyła, unikając dalszych ataków.
Offline
(do mistrza - tak mi się napisało :0 najmocniej przepraszam, już edytuję)
Offline
Syknął pod nosem czując jak ta ugryzła jego łapę. Co prawda nie był to najsilniejszy atak, gdyż ciężko porządnie wgryźć się w tak małą kończynę, która wprawdzie była potrzebna mu tylko do przytrzymywania ofiary podczas pożywiania się. Zaczął biec w jej stronę po czym, będąc blisko, odepchnął się umięśnionymi nogami i uderzył w bok Kamirah masywnym łbem, przewracając ją. Cofnął się parę kroków i wydał z siebie ryk. Cóż... jeżeli ten młodzik nadal uważa, iż z taką pewnością siebie daleko zajdzie - jest w błędzie.
Offline
Admin
Kamirah - Haven ~ Koniec walki. Zakaz kolejnych ataków.
Offline
Nagle całe życie przeleciało jej przed oczami.
Jednak jeszcze upadając, udało jej się zahaczyć tylną łapą o ziemię, dzięki czemu nie upadła z całym impetem, lecz rozłożyła siłę na kończynie. Szybkim ruchem podstawiła drugą łapę i podniosła się.
Myślała - co mogła jeszcze zrobić? Nagle pewien pomysł wpadł jej do mocno bolącej głowy.
Obróciła się, z całym impetem i siłą uderzając masywnym obonem w pysk przeciwnika.
Skorzystała z tego iż jest obrócona - zauważając dość duży kamień, skryła się za nim - miała bowiem pewny plan, który może nie wypalić.
~Jestem tchórzem~ pomyślała.
Offline
Tak, a teraz wejdziesz w ten bałagan i krzykniesz tak, aby się uspokoili - rozkazał Spike.
Tylko nie pomyślałeś o jednym: jeśli zabiją mnie, to ty także będziesz martwy - powiedział raptor. Ta odpowiedź zatkała Spike'a.
Mam już od niego spokój - wyszeptał Hector, ale dodał z niesmakiem - Nie licząc tamtych co chcą się pozabijać.
Ostatnio edytowany przez Hector (2014-04-01 16:17:54)
Offline
Shahiid wykorzystała fakt uwolnienia się ze szczęk napastniczki i przeturlała w bok, oddalając się od niej. Z ulgą poczuła jak zimna woda łagodzi nieco piekąco-kłujący ból wywołany przez rany. Po chwili spróbowała wstać. Początkowo ranna łapa odmówiła posłuszeństwa i samica zachwiała się. Odzyskawszy równowagę, lawirując długim ogonem, podkuliła pod siebie ranną kończynę i oddaliła się o kilka kroków, utykając i sycząc z wściekłością. Pióra na jej karku nastroszyły się pod wpływem emocji.
Dysząc ciężko zaczęła wodzić wzrokiem po całym tym pobojowisku, jakie powstało podczas starcia: zakrwawionej, rozdeptanej ziemi i błota, duszącego zapachu krwi w powietrzu.
Przeczucie i tym razem jej nie zawiodło: ta sytuacja miała się źle skończyć, i się tak skończyła.
Tylko gdzie, do licha, znikła Kamirah?
Offline
Admin
Shahiid [1] średnia - rozdarte ścięgna, niedowład łapy.
Yvette - Shahiid ~ Walka zakończona. Zakazuję dalszego atakowania.
Offline
Gdy odzyskała wzrok, wyszła zza kamienia.
Była gotowa na wszystko.
Nagle cały ból uderzył prosto w nią.
Gdyby mogła rzuciłaby się, byleby te piekąco-krwawiąco-bolące rany znikły.
Offline
Nastroszyła pióra na karku i zasyczała pogardliwie w stronę niedoświadczonej przeciwniczki. Zaniechała dalszych ataków, widząc, iż tamta ledwo trzyma się na łapach. Odszukała wzrokiem Haven'a i podeszła do przyjaciela. Kamirah nigdzie nie widziała - czyżby spinozaurzyca uciekła z pola bitwy?
- Tyle gróźb, tyle fuczenia i puszenia się, a skończyło się to tak jak przewidywaliśmy. Tylko gdzie podziała się nasza wielka wojowniczka?
Offline
- Nie mam zielonego pojęcia, niemniej jednak ja zakończyłem to, co zacząłem. Nie powinna być taka hej do przodu. Jeżeli nie zaprzestanie takiego zachowania, oraz nie okaże szacunku będzie miała z nami wojnę. - mruknął, po czym niewzruszony odszedł w stronę swoich terenów, zaś po drodze przechodząc obok Shahiid nastąpił na wodę która oblała jej cały łeb.
z.t
Offline
- O ile ona w ogóle przeżyję... - Odpowiedziała. W końcu nie wiedziała, jakie rany poniosła Kamirah, niw zwracała na walkę dwóch olbrzymów zbytniej uwagi. Widząc odchodzącego towarzysza podążyła za nim, nie mogła już patrzeć na te ohydne tereny.
z.t
Offline
Velociraptor patrzył na pobojowisko jakie zostało po walce olbrzymów. Zaciekawiony dalszym przebiegiem sytuacji postanowił podejść do Shahiid. Nie obawiał się ataku ze strony drugiego drapieżnika. Przecież jest poraniona, nie będzie walczyć z małym raptorem.
Offline
Shahiid poczuła jak oblewa ją fala zimnej wody. Była z tego powodu zadowolona - czuła mniejszy ból za każdym razem kiedy jej ciała dotykał chłodny płyn, więc pomimo swoich nieprzyjemnych ran uniosła mimowolnie kąciki pyska, mrucząc cicho. Kiedy straciła z oczu odchodzącą parę dinozaurów zagłębiła się w rzece mniej więcej do głębokości ud, poruszając się lekko i pozwalając wodzie działać jak okład na rany. Na pustyni znalazłaby coś co pomogłoby w leczeniu, tutaj nie znała żadnych roślin, musiała więc polegać na półśrodkach.
Nagle jej uwagę zwrócił młody velociraptor kierujący się w jej stronę. Odwróciła głowę w jego kierunku, na jej pysku malował się przez chwilę obrażony wyraz, który po chwili skryła za maską obojętności - może to z powodu walki, albo zmęczenia, ale Shah poczuła się przez chwilę jak dama w wodzie, której jakiś plebs przeszkadzał w ablucjach.
Po krótkiej obserwacji uznała, że może dać mu podejść do siebie, jednak nie bliżej niż kilka metrów.
- Czego szuka tutaj nasz spóźniony rycerz? Nie uratowałeś damy, spóźniłeś się, przykro mi. - Zażartowała z uśmiechem.
Powoli wracał jej zwykły humor, co ją cieszyło.
Ostatnio edytowany przez Shahiid (2014-04-01 16:43:58)
Offline
Jeszcze mi nie wykuli miecza - odpowiedział na humor sąsiadki z uśmieszkiem na wargach - Może jaszczurkę?
Po tych słowach złapał pazurem małego gada przebiegającego koło niego. Dlaczego wdałaś się w walkę? - spytał ciekawski kładąc jaszczurkę koło samicy.
Offline